Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła. To właśnie ten dzień rozpoczyna ostatnie karnawałowe podrygi – ostatki. Już dzisiaj na całym świecie na 40 dni skończą się szalone imprezy i picie do białego rana (chodź z przestrzeganiem postu bywa u nas różnie ;))
Starą polską tradycją w ostatni czwartek karnawału każdy powinien zjeść przynajmniej jednego pączka. Inaczej nie będzie mu dane żyć w szczęściu i błogim spokoju. Dlatego ja, pragnąć radości z życia jak najwięcej, tego zacnego dnia (który uważam za moje osobiste święto) zjadam pączków jak najwięcej, aby w tym roku pobić rekord 32 spałaszowanych pyszności. Oczywiście są również różne inne przysmaki jak na przykład faworki, ale to pyszne pączusie wiodą prym tego dnia. Jednakże będąc już lekko pijana z obżarstwa, sponiewierana tak zwanym spożywczym hajem zaczęłam się zastanawiać jak to wygląda w innych częściach świata. Przecież nie tylko w Polsce istnieje karnawał i wielki post.
Na myśl od razu przychodzi Rio de Janeiro! Marzenie każdego imprezowicza i miłośnika samby. Na trzy dni przed środą popielcową w byłej stolicy słonecznej Brazylii zaczyna się najpopularniejsza na świecie zabawa karnawałowa. Na ulice miasta wychodzą wszyscy mieszkańcy aby zabawić się i potańczyć. Zobaczyć tam można wielkie kolorowe platformy z których dobiega wesoła muzyka. Tancerki ubrane w pióra, świecące ozdoby i skrawki materiału które nazywa się strojem tanecznym przez 3 dni świętują ostatki a za razem święto samby. Tradycyjnie co roku największe szkoły tańca wystawiają swoje tancerki w konkursie, tak aby pod koniec karnawału wybrać królową samby, która będzie przez kolejny rok zaznawała chwały i splendoru. Osoby, które raz zawitały do tego magicznego miejsca w tym szczególnym czasie wspominają to wydarzenie do końca życia (tak jak ja będę swoje 32 pączki).
Nie tak znów daleko bo w Wielkiej Brytanii tradycją jest tak zwany naleśnikowy wtorek. W przeddzień Popielca Anglicy smażą ta potęgę panacake’ów i jedzą oraz co ciekawe bawią się nimi. Jedną z atrakcji tego zabawnego dnia jest bieg z naleśnikiem. Już widzę te stadakur domowych pędzących z patelnią na złamanie karku… – nie lada widok. Zwyczaj ten ma podobne korzenie co u nas tłusty czwartek – żegna się karnawał i ostatni raz przed wielkim postem objada się słodkościami i frykasami . Również w ostatki miejsce ma festiwal Mardi Gras odbywający się w Nowym Orleanie. Turyści i mieszkańcy zbierając się, aby przejść hucznie po ulicach miasta pomalowani i przebrani, bawiąc się aż do poranku środy popielcowej. Symbolem i pamiątką jaką najczęściej przywozi się z tego święta są kolorowe koraliki rzucane w tłum przechodniów z balkonów mieszkańców miasta.